Moja dietetyczna mama 

Dietetycznie” w powszechnym przekonaniu oznacza niesmacznie, mało apetycznie i już na pewno w niewielkich ilościach. W oczach malucha „zdrowe jedzenie” często kojarzone jest z całkowitym brakiem słodyczy, a u nieco starszego dziecka zakazem jadania frytek i chipsów. Czy mama, która próbuje przestrzegać zasad zdrowego żywienia w domu, zawsze musi zakazywać?

            „Dietetycznie” w powszechnym przekonaniu oznacza niesmacznie, mało apetycznie i już na pewno w niewielkich ilościach. W oczach malucha „zdrowe jedzenie” często kojarzone jest z całkowitym brakiem słodyczy, a u nieco starszego dziecka zakazem jadania frytek i chipsów. Czy mama, która próbuje przestrzegać zasad zdrowego żywienia w domu, zawsze musi zakazywać?
Mamie od momentu poczęcia towarzyszy wiele wątpliwości. Te dietetyczne związane są z obawą nadmiernego przybrania na masie ciała podczas ciąży, jadaniem produktów wartościowych zaspokajających nie tylko własne potrzeby żywieniowe ale i jej dziecka. Nieco później, pojawiają się kolejne „dylematy”.  Karmienie to przecież czas, kiedy mamy przywiązują duża uwagę do codziennego menu, kolejnym etapem jest tzw. „weaning time” (czas powolnego odstawiania od piersi i włączania pierwszych smaków i pokarmów) to kolejne wątpliwości. Kiedy nasza pociecha uzbrojona we własne ząbki potrafi już wyrażać swoje apetyty i smaki, zaczynamy kolejny okres dietetycznego życia. Wtedy najtrudniej zapanować nad preferencjami do słodyczy, zdyscyplinować rodzinę, zadbać o różnorodność w menu malucha i wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że przecież „marchewka jest pyszna”, „słodycze niszczą ząbki”, a
podstawą piramidy żywieniowej są produkty zbożowe z pełnego przemiału (kasze, ciemne pieczywo, makarony z pełnoziarnistej mąki). „Łatwo powiedzieć”, wzdychają niejednokrotnie udręczeni żywieniowo rodzice.
Zastanówmy się czy istnieje jakaś uniwersalna metoda lub sposób by sprostać wdrażaniu zasad zdrowego żywienia w domu? O uniwersalną metodę byłoby zapewne trudno, dzieci i ich problemy bywają przecież bardzo różne. Może warto na samym początku zastanowić się nad błędami na talerzu, jakie popełniamy wszyscy w domu. Dajmy zatem przykład i spróbujmy sami zastosować się do 10 zasad racjonalnego żywienia.
W ocenie takich błędów profesjonalnie pomoże dietetyk, warto jednak spróbować samemu.
Spiszmy nasze codzienne menu – lektura takiego tygodniowego dzienniczka będzie czasem zaskakująca, a już na pewno pouczająca. Często nie zastanawiamy się nad domowym jadłospisem, zakupy wykonujemy przypadkowo, kierujemy się reklamą, czy inną formą promocji. Równocześnie narzekamy na brak apetytu naszej pociechy, nie jadanie śniadań i grymaszenie podczas obiadu. Prześledźmy zatem z ołówkiem w ręku, jak często i regularnie jada z nami posiłki? Czy przed posiłkami nie nagradzamy go słodkim co nieco? Nie zapomnijmy też podsumowując dietetyczny dzienniczek rodziny policzyć posiłki (3 główne i dwa mniejsze –przekąskowe)i zweryfikować pory ich jadania. Pierwsza zasada mówi o różnorodności zjadanej żywności, nie ma bowiem uniwersalnego produktu spożywczego zapewniającego dostarczenie wszystkich składników odżywczych. Jeśli w jadłospisie zauważymy mało warzyw i owoców (pamiętajmy o zasadzie 5 porcji dziennie!) lub ich asortyment będzie bardzo ograniczony (jabłka, buraczki i marchewka) starajmy się po uzgodnieniu z rodziną wprowadzać do domowego menu nowości, nazywając kolejne potrawy imionami domowników („ulubiona surówka taty”, „Koktajl truskawkowy Paulinki”) Posiłki staramy się jadać zawsze razem, ulubiony koktajl pija wieczorem cała rodzina, a surówkę taty podziwia podczas obiadu każdy domownik. Po takim obiedzie na wszystkich może czekać odrobina drobnej słodyczy, której wcale dietetyczna mama nie musi w tej sytuacji zabraniać.
Czasami skuteczne bywa poszerzanie wiedzy ciekawego świata malucha na temat przysłowiowego kotleta i surówki. Buszując ostatnio w sieci natknęłam się na wypowiedzi przedszkolaków na temat właściwego żywienia. Mali rozmówcy bardzo chętnie relacjonowali „co jeść należy” i jakie są tego skutki: „Surówka jest zdrowa na oczy” a „jajko wzmacnia kości” usłyszałam. Ile w tym prawdy naukowej, a ile rodzicielskiej indoktrynacji żywieniowej, nie dociekajmy. Godne jednak medalu są próby rodziców i dyskusje jakie podejmują z dziećmi na ten temat.
Dietetyczna mama dba przecież także o wiedzę swojego dziecka na temat zdrowego żywienia. Pamiętajmy, że wiedza naszej pociechy o źródłach wapnia w jadłospisie nie musi być szeroka. Wystarczy argument” „Pijemy w domu mleko by mieć zdrowe zęby”.
A skoro już o mleku, to policzmy porcje nabiału w menu młodego człowieka pamiętając, że
3-4 porcje produktów mlecznych dziennie zabezpieczą go w przyszłości między innymi przed osteoporozą. Podobnie rzecz ma się w przypadku tzw. wysokowartościowego białka. Mięso, ryby i strączkowe są jego najlepszymi źródłami. Należy je oczywiście jadać w umiarkowanych ilościach (dorośli 2-3 razy w tygodniu; dzieci 2 porcje dziennie) Przyglądając się zatem dietetycznemu podsumowaniu tygodnia swojej rodziny odpowiedzmy na pytanie ile było w nim źródeł białka. Pamietajmy, że jadłospisy spełniające tę zasadę powinny zawierać także dania z ryb, fasoli i grochu.
Zainteresowanie otoczeniem naszego dziecka wzrasta z dnia na dzień, przejmuje od nas wzorce zachowań, często poglądy i gusty, także te kulinarne. Zakazy i nakazy są w wychowaniu ważne, jednak na dłuższa metę męczące dla wszystkich. Pamiętajmy, że przykład „idzie od góry”. Warto zatem wprowadzić do menu całej rodziny szpinak, uczynić w marchewki z groszkiem specjalność Pani domu, a brokuł w codziennym jadłospisie nazwać „zielonym warzywnym kwiatkiem”, tortillę z dużą ilością świeżych warzyw i sosem jogurtowym serwować w ramach sobotniego wieczoru z sorbetą truskawkową na deser. Przy tak skomponowanym przez „dietetyczną mamę” menu ograniczanie słodyczy, będzie już tylko naturalną konsekwencją zdrowych nawyków żywieniowych. 
Pamiętajmy jeszcze tylko o najważniejszej zasadzie,
talerz rodziców wygląda tak samo jak dzieci, które swoim przykładem uczymy zdrowo się odżywiać. Ta zasada wyjdzie nam wszystkim na dobre. Poza tym, nie używajmy słowa „dieta” ono kojarzy się z zasadami trudnymi do akceptacji w każdym wieku, pamiętajmy, że to co jadamy jest po prostu zdrowe i pyszne. Smacznego!

Autor:
dr Magdalena Człapka-Matyasik
Dietetyk – specjalista z zakresu żywienia
człowieka i dietetyki

Poradnia dietetyczna NUTRI VITA
Poznań, ul. Zgoda 28a
Tel. 608 032 592
www.twojdietetyk.org